Luty powoli się kończy, pogoda jak na razie zaskakuje. Część znajomych już śmiga, przyszedł więc czas na odstawienie W do serwisu.
To tak naprawdę to był zwariowany tydzień. Już w zeszły czwartek zaplanowaliśmy z żoną wizytę w salonie Hondy. Chcieliśmy zobaczyć na żywo CB 1100. W sobotę udaliśmy się w obrane miejsce i .... prawie kupiliśmy Hondę :) To naprawdę ładny motocykl, na żywo dwa razy ładniejszy niż na zdjęciach. Czerwień jest zabójcza, na fotkach taka zwykła, w rzeczywistości efekt powalający. Silniczek pracuje ładnie, wydech cichy ale basowy, pozycja na moto taka sama jak na W, wyczuwalna masa tez podobna. Wydaje się, że w czasie jazdy byłoby podobnie. No to co takiego się stało, że się nie dało? Sprawa jest prosta, to oferta wyprzedażowa rocznika 2013 za 43 300 z możliwością potargowania. Dla mnie to nadal kupa kasy, której najzwyczajniej nie mam. Oczywiście można sprzedać Wiesię, ale sami wiecie, że jak się nie ma to nagle się piętrzą problemy. Nie uzyskamy ceny na sprzedaży, właśnie się zepsuje pralka, zabraknie 5 zł.
Ale, ale nie tak szybko, przecież już następnego dnia wiedziałem, że do zamiany nie dojdzie. W 800 nadal jest zdecydowanie ładniejszy, bardziej w klimacie i jest ze mną już 2,5 roku. Biorąc pod uwagę politykę Hondy na ten rok, pewnie nowej CB 1100, o wersji Ex nawet nie wspomnę, nie kupię, ale może kiedyś ....
Wracając do serwisu, olej wymieniony, moto sprawdzone, wszystko co trzeba wyregulowane, za co podziękowania dla chłopaków z Marvela, ale jak się okazało, a czego się spodziewałem, opony do wymiany. Gorzej wygląda przód, ale tył tez daje o sobie znać. W przypadku motocykla, opony to najważniejszy czynnik bezpieczeństwa, no i hamulce, więc nie będę czekał do połowy sezonu i już na dniach podejmę decyzję jakie "kapcie" dostanie Wiesia. Obecny przebieg to 17 tysięcy i jak na połowę z tego we dwójkę to zużycie opon uważam za normalne. Okazało się też, że jeżdżę poprawnie, co widać po zużyciu opon, a co przekazał mi serwisant. Martwi, że przed końcem sezonu będzie jeszcze wymiana klocków hamulcowych, ale bezpieczeństwo ma pierwszeństwo.
No i gdybym sprzedał W nie miałbym już takich zdjęć :)
PS. Już jutro ma wystartować duży projekt 3miejskiej ekipy Cafe maniaków. Mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie i będę mógł się tym wszystkim podzielić.
środa, 19 lutego 2014
niedziela, 16 lutego 2014
Nowe neo klasyki.
Update !
No i stało się, Honda Polska stwierdziła, że ceny są za "niskie". I tak za CB 1100 Ex życzą sobie 51500 przekraczając magiczną kwotę 50 tysięcy. Za podstawową wersję CB 1100 ustalili cenę 46500. Różnica ceny między modelami urosła do 5 tysięcy. Nie wiem czy to właściwy ruch Hondy, nie mnie to oceniać, ale osobiście odnoszę wrażenie, że cena będzie stanowiła istotne znacznie dla popytu na ten model w Polsce.
Tak przy okazji, byłem wczoraj obejrzeć CB 1100 z rocznika 2013, za 43300 PLN. Moto jest śliczne i w tej cenie grzechu warte. Ale nie, jeszcze nie w tym roku, no chyba że ktoś kupi Wiesię w przeciągu tygodnia :)
LWG
Moda na neo klasyki w całej europie jak i w naszym kraju z roku na rok rośnie. Nie każdego pociąga naprawa czy renowacja starszych maszyn, a wielu lubi klimat z dawnych lat. Paru moich znajomych poszukuje już na rynku używanych W, ale są ona na razie albo niedostępne, albo po przygodach. Nawet na rynkach zachodnich w tym segmencie "używek" podaż jest słaba.
Pozostaje rozejrzeć się za czymś nowym. Rynek wzbogacił się ostatnio o parę modeli, dla których warto zgrzeszyć, nawet ciesząc się z jazdy własnym W 800 :)
Zacznijmy od najtańszego, choć moim zdaniem przecenionego modelu Royala Continentala GT
Model na ten rok otrzymał powiększoną pojemność do 535 cm3. Jeden gar i 29 km plus 40Nm. Wygląd plus 5 do lansu, moto wygląda naprawdę dobrze. Pytanie jak z jakością, do tej pory RE nie słynęły z dokładności wykonania i nie zawodności. Może się coś zmieniło. Jeśli ktoś ma ochotę zaryzykować musi wyłożyć na stół niecałe 25 tysięcy PLN.
Kolejna nowość na rynku europejskim, a właściwie powrót po latach to Yamaha SR 400.
Jednocylindrowiec z kraju kwitnącej wiśni nie zmienia się od 30 lat. Oczywiście normy czystości spalin zmusiły do zastosowania katalizatora ale "kopniak" pozostał i do tego to jedyny sposób aby ruszyć to małe serduszko o pojemności 399 cm3. Ten singielek daje nam 23 kucyki i 27 Nm. To nie za wiele, ale do śmigania po mieście w zupełności wystarczy. Niestety moim zdaniem Yamaha przesadziła z ceną 25 200 to zdecydowanie za dużo, a mogło być tak pięknie :(
Honda także rozwija gamę modeli w klasycznym stylu. W tym roku wychodzi model CB 1100 Ex.
W tej wersji dostajemy wydech 4-4-2, sześciobiegową skrzynię, większy bak, o 3 litry w porównaniu z CB 1100, zmieniony wyświetlacz z informacja o zapiętym biegu, oraz spalaniem chwilowym. To co najbardziej cieszy to oczywiście zmiana wydechu oraz szprychowane koła. Dostajemy też 90 koników i 91 Nm, a to już nie mało Niestety za te upiększenia tak jak w przypadku baku musimy wyłożyć 3 tysiące więcej niż za podstawowego CB 1100 czyli 47 900 PLN. Czy warto? Jakbym miał 44 900 to te 3 też bym znalazł :)
Na koniec BMW R nineT, jak dla mnie coś bombowego ale nieosiągalnego cenowo, uczynię wyjątek i zacznę od ceny 60 900 czyli 13 więcej niż 1100 EX i prawie trzy razy tyle co za GT.
Wygląda zabójczo, ma w standardzie, możliwość skrócenia siedziska no i oferuje 110 KM i 119 Nm. Najwięcej w stawce z największej pojemności. Nie ma co ukrywać, ale technicznie to najlepszy motocykl z opisywanych w tym poście. Pytanie kogo będzie na to stać?
Jak widać w tym roku otrzymujemy sporo nowości więc jest w czym wybierać. Pozostają na rynku oczywiście znane do tej pory modele, a ich ceny na ten rok wyglądają następująco:
Kawasaki W 800 - 34 900
Triumph T 100 - 38 490
Moto Guzzi V7 - od 35 000 do 40 000
A co z wyprzedażami roczników. W Kawasaki W 800 nieoficjalnie tysiąc mniej za 2013. Zostały dwa w oficjalnej sieci, więc raczej taniej nie będzie. Triumph za roczniki 2012 T100 chce 30 100, ale ponoć już nie ma ani jednej sztuki a za Bońka w standardzie 26 400, został ponoć jeden. Moto Guzzi nie informuje wcale o wyprzedaży starszych roczników. Honda za CB 1100 z 2013 roku chce 41 800.
Jak widać wszystkie modele podrożały, co boli, ale gdybym znów wybierał się do salonu po nowe moto, ponownie trafiłbym do Kawasaki. Moim zdaniem najlepsza cena w porównaniu do oferowanego produktu. LWG i do zobaczenia na drodze :) (mam nadzieję już niedługo)
No i stało się, Honda Polska stwierdziła, że ceny są za "niskie". I tak za CB 1100 Ex życzą sobie 51500 przekraczając magiczną kwotę 50 tysięcy. Za podstawową wersję CB 1100 ustalili cenę 46500. Różnica ceny między modelami urosła do 5 tysięcy. Nie wiem czy to właściwy ruch Hondy, nie mnie to oceniać, ale osobiście odnoszę wrażenie, że cena będzie stanowiła istotne znacznie dla popytu na ten model w Polsce.
Tak przy okazji, byłem wczoraj obejrzeć CB 1100 z rocznika 2013, za 43300 PLN. Moto jest śliczne i w tej cenie grzechu warte. Ale nie, jeszcze nie w tym roku, no chyba że ktoś kupi Wiesię w przeciągu tygodnia :)
LWG
Moda na neo klasyki w całej europie jak i w naszym kraju z roku na rok rośnie. Nie każdego pociąga naprawa czy renowacja starszych maszyn, a wielu lubi klimat z dawnych lat. Paru moich znajomych poszukuje już na rynku używanych W, ale są ona na razie albo niedostępne, albo po przygodach. Nawet na rynkach zachodnich w tym segmencie "używek" podaż jest słaba.
Pozostaje rozejrzeć się za czymś nowym. Rynek wzbogacił się ostatnio o parę modeli, dla których warto zgrzeszyć, nawet ciesząc się z jazdy własnym W 800 :)
Zacznijmy od najtańszego, choć moim zdaniem przecenionego modelu Royala Continentala GT
Model na ten rok otrzymał powiększoną pojemność do 535 cm3. Jeden gar i 29 km plus 40Nm. Wygląd plus 5 do lansu, moto wygląda naprawdę dobrze. Pytanie jak z jakością, do tej pory RE nie słynęły z dokładności wykonania i nie zawodności. Może się coś zmieniło. Jeśli ktoś ma ochotę zaryzykować musi wyłożyć na stół niecałe 25 tysięcy PLN.
Kolejna nowość na rynku europejskim, a właściwie powrót po latach to Yamaha SR 400.
Jednocylindrowiec z kraju kwitnącej wiśni nie zmienia się od 30 lat. Oczywiście normy czystości spalin zmusiły do zastosowania katalizatora ale "kopniak" pozostał i do tego to jedyny sposób aby ruszyć to małe serduszko o pojemności 399 cm3. Ten singielek daje nam 23 kucyki i 27 Nm. To nie za wiele, ale do śmigania po mieście w zupełności wystarczy. Niestety moim zdaniem Yamaha przesadziła z ceną 25 200 to zdecydowanie za dużo, a mogło być tak pięknie :(
Honda także rozwija gamę modeli w klasycznym stylu. W tym roku wychodzi model CB 1100 Ex.
W tej wersji dostajemy wydech 4-4-2, sześciobiegową skrzynię, większy bak, o 3 litry w porównaniu z CB 1100, zmieniony wyświetlacz z informacja o zapiętym biegu, oraz spalaniem chwilowym. To co najbardziej cieszy to oczywiście zmiana wydechu oraz szprychowane koła. Dostajemy też 90 koników i 91 Nm, a to już nie mało Niestety za te upiększenia tak jak w przypadku baku musimy wyłożyć 3 tysiące więcej niż za podstawowego CB 1100 czyli 47 900 PLN. Czy warto? Jakbym miał 44 900 to te 3 też bym znalazł :)
Na koniec BMW R nineT, jak dla mnie coś bombowego ale nieosiągalnego cenowo, uczynię wyjątek i zacznę od ceny 60 900 czyli 13 więcej niż 1100 EX i prawie trzy razy tyle co za GT.
Wygląda zabójczo, ma w standardzie, możliwość skrócenia siedziska no i oferuje 110 KM i 119 Nm. Najwięcej w stawce z największej pojemności. Nie ma co ukrywać, ale technicznie to najlepszy motocykl z opisywanych w tym poście. Pytanie kogo będzie na to stać?
Jak widać w tym roku otrzymujemy sporo nowości więc jest w czym wybierać. Pozostają na rynku oczywiście znane do tej pory modele, a ich ceny na ten rok wyglądają następująco:
Kawasaki W 800 - 34 900
Triumph T 100 - 38 490
Moto Guzzi V7 - od 35 000 do 40 000
A co z wyprzedażami roczników. W Kawasaki W 800 nieoficjalnie tysiąc mniej za 2013. Zostały dwa w oficjalnej sieci, więc raczej taniej nie będzie. Triumph za roczniki 2012 T100 chce 30 100, ale ponoć już nie ma ani jednej sztuki a za Bońka w standardzie 26 400, został ponoć jeden. Moto Guzzi nie informuje wcale o wyprzedaży starszych roczników. Honda za CB 1100 z 2013 roku chce 41 800.
Jak widać wszystkie modele podrożały, co boli, ale gdybym znów wybierał się do salonu po nowe moto, ponownie trafiłbym do Kawasaki. Moim zdaniem najlepsza cena w porównaniu do oferowanego produktu. LWG i do zobaczenia na drodze :) (mam nadzieję już niedługo)
piątek, 14 lutego 2014
Rocker
To pewnie pierwszy z cyklu postów o kulturze i specyfice subkultury Rockersów, z której wywodzą się specyficzne motocykle, moda i powracająca kultura i moda na motocykle klasyczne.
Na wstępie o znaczeniu słowa ROCKER. Zdawać by się mogło, że tylko język polski potrafi zadziwiać wieloznacznością jednego słowa. Okazuje się jednak, że to co nazywamy neologizmami pojawia się także w kulturze anglosaskiej.
Dla ludzi spoza kultury motocyklowej Rocker, to po prostu muzyk, czy też wielbiciel muzyki rockowej.
Dla ludzi którym bliższa jest specyfika motocyklowa rocker to członek subkultury Rockersów, zwanych też leather boys (skórzani chłopcy) bądź ton-up boys (chłopcy przekraczający 100 mil na godzinę).
Wraz zakończeniem II Wojny Światowej rozwinęła się cala sfera produkcji motoryzacyjnej. Przed wojną posiadanie motocykla, oznaczało bycie członkiem klasy wyższej. Po wojnie dostęp do samochodu, rozwój brytyjskiej myśli motocyklowej spowodował, że motocykle zadomowiły się także w uboższych częściach społeczeństwa. W latach 50-tych ubiegłego wieku stały się wręcz synonimem najuboższych mieszkańców wysp. Rozwój rockersów to także przeniesienie mody oraz kultury filmowej i muzycznej z ameryki.
Na początku styl rockersa promowany był przez ton-up boys'ów. Byli to najczęściej młodzi ludzie, dla których najistotniejsza była prędkość i magiczne jak na owe czasy prędkość 100 mil na godzinę. Dla nich najważniejszy był sport i szybkość, z czasem upolityczniono cały ruch i sposób życia, a to dało możliwość powstania całkowicie nowej subkultury.
W czasie rozwoju subkultury powstały dwie grupy Rockersów, tych którzy wzorem swoich protoplastów, prowadzili specyficzny sportowo-kawiarniany styl życia, odcinając się od powszechnie obowiązujących norm i stylu życia, pozostający wierni sportowej naturze ruchu, oraz Rockersów mniej "ortodoksyjnych" przyciągniętych bardziej ideologicznym wątkiem oraz elementem mody i buntu.
Cafe racer to z początku po prostu "kawiarniany rajdowiec". Byli to ludzie spotykający się w kawiarniach, najczęściej przy głównych drogach i biorący udział w nielegalnych zawodach, polegających bądź na jak najszybszym dotarciu do innej kawiarni, lub pokonaniu określonej trasy zanim skończy się dany utwór.
Z czasem także motocykle, najczęściej nowe ale przerobione pod względem sportowym, czyli odchudzenia i częściowej osłony przed wiatrem, ale nie do końca wygodne także otrzymały nazwę Cafe racer.
Obecnie Rockersem nazywa się także wielbicieli klasycznego angielskiego stylu motocyklowego, do którego dołączyły marki włoskie i japońskie (przez które upadł właściwy ruch rockersów). Obecni Rockersi zachowali podstawy ubioru i mody swoich protoplastów, postawili już jednak na wygodę i zastosowanie nowoczesnej technologii zarówno w ubiorze jak i motocyklach.
CDN .....
PS. Czy czuję się rockersem? Tak ,ale tym nowoczesnym, daleko mi do poświecenia całego siebie idei pierwotnej rockersowi. Uwielbiam klasyczny europejski klimat. Jest mi on bliski i czuję się w nim dobrze, na pewno dużo lepiej niż amerykański z ciężkimi krążownikami szos.
Na wstępie o znaczeniu słowa ROCKER. Zdawać by się mogło, że tylko język polski potrafi zadziwiać wieloznacznością jednego słowa. Okazuje się jednak, że to co nazywamy neologizmami pojawia się także w kulturze anglosaskiej.
Dla ludzi spoza kultury motocyklowej Rocker, to po prostu muzyk, czy też wielbiciel muzyki rockowej.
Dla ludzi którym bliższa jest specyfika motocyklowa rocker to członek subkultury Rockersów, zwanych też leather boys (skórzani chłopcy) bądź ton-up boys (chłopcy przekraczający 100 mil na godzinę).
Wraz zakończeniem II Wojny Światowej rozwinęła się cala sfera produkcji motoryzacyjnej. Przed wojną posiadanie motocykla, oznaczało bycie członkiem klasy wyższej. Po wojnie dostęp do samochodu, rozwój brytyjskiej myśli motocyklowej spowodował, że motocykle zadomowiły się także w uboższych częściach społeczeństwa. W latach 50-tych ubiegłego wieku stały się wręcz synonimem najuboższych mieszkańców wysp. Rozwój rockersów to także przeniesienie mody oraz kultury filmowej i muzycznej z ameryki.
Na początku styl rockersa promowany był przez ton-up boys'ów. Byli to najczęściej młodzi ludzie, dla których najistotniejsza była prędkość i magiczne jak na owe czasy prędkość 100 mil na godzinę. Dla nich najważniejszy był sport i szybkość, z czasem upolityczniono cały ruch i sposób życia, a to dało możliwość powstania całkowicie nowej subkultury.
W czasie rozwoju subkultury powstały dwie grupy Rockersów, tych którzy wzorem swoich protoplastów, prowadzili specyficzny sportowo-kawiarniany styl życia, odcinając się od powszechnie obowiązujących norm i stylu życia, pozostający wierni sportowej naturze ruchu, oraz Rockersów mniej "ortodoksyjnych" przyciągniętych bardziej ideologicznym wątkiem oraz elementem mody i buntu.
Cafe racer to z początku po prostu "kawiarniany rajdowiec". Byli to ludzie spotykający się w kawiarniach, najczęściej przy głównych drogach i biorący udział w nielegalnych zawodach, polegających bądź na jak najszybszym dotarciu do innej kawiarni, lub pokonaniu określonej trasy zanim skończy się dany utwór.
Z czasem także motocykle, najczęściej nowe ale przerobione pod względem sportowym, czyli odchudzenia i częściowej osłony przed wiatrem, ale nie do końca wygodne także otrzymały nazwę Cafe racer.
Obecnie Rockersem nazywa się także wielbicieli klasycznego angielskiego stylu motocyklowego, do którego dołączyły marki włoskie i japońskie (przez które upadł właściwy ruch rockersów). Obecni Rockersi zachowali podstawy ubioru i mody swoich protoplastów, postawili już jednak na wygodę i zastosowanie nowoczesnej technologii zarówno w ubiorze jak i motocyklach.
CDN .....
PS. Czy czuję się rockersem? Tak ,ale tym nowoczesnym, daleko mi do poświecenia całego siebie idei pierwotnej rockersowi. Uwielbiam klasyczny europejski klimat. Jest mi on bliski i czuję się w nim dobrze, na pewno dużo lepiej niż amerykański z ciężkimi krążownikami szos.
Subskrybuj:
Posty (Atom)