Dopóki nie posiadałem motocykla, wydawało się, że motocykle są swego
rodzaju elementem krajobrazu. Tak jak bociany, wiosną przylatują, stają
się częścią naszego życia, a jesienią opuszczają nas i czekamy do
wiosny.
Z motocyklem jest podobnie, niestety nie możemy odlecieć do ciepłych krajów, zostajemy i jesteśmy zdani na łaskawszą aurę. Kiedy kupiłem motocykl, nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być to trudne, męczące i denerwujące. Naprawdę nie zrozumie tego ten, kto nie uwielbia jeździć dla czystej przyjemności z jazdy. Skutki uboczne braku dosiadania moto , to nade wszystko, pogłębiony syndrom jesiennego przygnębienia.
Od ostatniego wpisu, nie miałem nawet siły i ochoty, aby zasiąść i napisać cokolwiek. Nawet dwu godzinna przejażdżka 11 listopada nie poprawiła humoru na tyle, aby zdobyć się na poświęcenie odrobiny czasu dla bloga.
Minęły ponad dwa tygodnie i zaczynam powoli oswajać się z myślą o zimowaniu W800. Sąsiedzi motocykliści przykryli już swoje maszyny, wyciągnęli pewnie akumulatory i czekają na wiosnę. Mimo, że Wiesia jest czysta i właściwie gotowa do zimowania liczę cały czas, że będzie jeszcze choć jeden dzień, na tyle ładny, że uda się pośmigać.
Mam też nadzieję, że znajdę siłę na wpisy i dalsze poszukiwania akcesoriów oraz nowinek technicznych.
PS. Wiem już, że dedykowany wydech kosztuje około 1700 EUR. Ta cena jest szokująca nawet dla naszych zachodnich sąsiadów. Do tej pory przeczytałem komentarze na dwóch forach (francuskie i niemieckie) i na obu ludzie są w szoku. I nie ma się czemu dziwić wszak to 1/4 ceny nowego W800.
Z motocyklem jest podobnie, niestety nie możemy odlecieć do ciepłych krajów, zostajemy i jesteśmy zdani na łaskawszą aurę. Kiedy kupiłem motocykl, nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być to trudne, męczące i denerwujące. Naprawdę nie zrozumie tego ten, kto nie uwielbia jeździć dla czystej przyjemności z jazdy. Skutki uboczne braku dosiadania moto , to nade wszystko, pogłębiony syndrom jesiennego przygnębienia.
Od ostatniego wpisu, nie miałem nawet siły i ochoty, aby zasiąść i napisać cokolwiek. Nawet dwu godzinna przejażdżka 11 listopada nie poprawiła humoru na tyle, aby zdobyć się na poświęcenie odrobiny czasu dla bloga.
Minęły ponad dwa tygodnie i zaczynam powoli oswajać się z myślą o zimowaniu W800. Sąsiedzi motocykliści przykryli już swoje maszyny, wyciągnęli pewnie akumulatory i czekają na wiosnę. Mimo, że Wiesia jest czysta i właściwie gotowa do zimowania liczę cały czas, że będzie jeszcze choć jeden dzień, na tyle ładny, że uda się pośmigać.
Mam też nadzieję, że znajdę siłę na wpisy i dalsze poszukiwania akcesoriów oraz nowinek technicznych.
PS. Wiem już, że dedykowany wydech kosztuje około 1700 EUR. Ta cena jest szokująca nawet dla naszych zachodnich sąsiadów. Do tej pory przeczytałem komentarze na dwóch forach (francuskie i niemieckie) i na obu ludzie są w szoku. I nie ma się czemu dziwić wszak to 1/4 ceny nowego W800.