czwartek, 2 lipca 2015

125 cc tez może, a także o tym co w W wymienione zostało ...

 Ostatnio sporo się u nas działo, ale zanim o Cafe Racer & Classic Bike Show, o III Zlocie W i wyprawie do Szwecji, opowiem o przygodzie na motocyklu żony, o tym co się stało z oponami w Wiesi i o wszystkich tego konsekwencjach :)
 No to zaczynamy. Dla tych co nie pamiętają, od zeszłego roku żona moja, posiada piękny małolitrażowy motocykl Hyosung Aquila 125 cc. Motorek generuje prawie 15 KM, więc na spokojnie można polatać w koło komina. Traf chciał, że musiał zostać wykorzystany w celu przetransportowania dwóch dorosłych osób na trasie, która liczyła blisko 200 kilometrów.
 Najpierw jednak, o mało przyjemnej sytuacji, która do tego doprowadziła. W zeszłym roku, po wielu tygodniach poszukiwań, zdecydowałem się na nowe opony. Wybór padł na michelin pilot activ, niestety od początku coś było nie tak. Najpierw zrzuciłem to na karb ich "nowości", później na inny profil, do którego musiałem się przyzwyczaić, no a na końcu poszukiwałem wielu przyczyn, tego, że moto nie prowadzi się najlepiej, a szybkie pokonywanie zakrętów kończy się nie do końca przewidywalnym prowadzeniem motocykla. Przód wpadał w drgania, a wręcz bujało całym moto. Skoncentrowałem się na poszukiwaniu problemu w przedniej części motocykla, niestety nic nie znalazłem.
 Nieprzyjemne efekty wzrosły po wymianie tylnego zawieszenia na amorki Hagona, tak teraz już mogę to napisać, rewelacja. Amortyzatory z założenia o wiele twardsze od oryginałów, tylko ten efekt wzmogły. Wymiana nastąpiła zaraz przed wyjazdem w Bieszczady, więc weryfikacja przyszła w najmniej odpowiednim momencie. Szczególnie dawało się to odczuć przy prędkościach autostradowych. Nadal byłem święcie przekonany, że ten efekt to za miękkie przednie zawieszenie. Nic bardziej mylnego, przy okazji przeglądu po wyprawie, okazało się, że mikro pęknięcia, które według sprzedawcy nie są problemem, zdecydowanie się powiększyły i spowodowały, że główny "płaszcz" opony, zaczął znacząco odstawać od reszty opony. Czyli cały problem leżał w tylnej oponie, a zakręty brałem na "kwadratowo". Wada fabryczna, reklamacja, ale zaraz, przecież to nie potrwa chwili, a przed nami zlot. Ale o tym kiedy indziej ... Kończąc temat. Tak jak myślałem cały proces reklamacyjny z zapowiadanych 7 dni roboczych trwa już ponad miesiąc i decyzja o zakupie nowego kompletu była słuszna. W tej chwili odzyskałem panowanie nad moto, a sprzęt obuty jest z tyłu w Arrowmaxa, a z przodu nałożony został Maxxis.
  Niestety, w czasie oczekiwania na nowe laczki, trafił się umówiony wyjazd do Starogardu. Korzystając z okazji odwiedziliśmy też teściów, spędzających czas na działce i wróciliśmy przez Kościerzynę do domu.



 No dobra, ale jak 125 może przetransportować dwie osoby na takiej trasie. Może i to w miarę sprawnie. Aqulia spokojnie i to dość żwawo osiąga prędkości miejskie i nieźle radzi sobie z prędkościami pozamiejskimi. Jazda ze wskazówką na poziomie 90 km/h jest przyjemna, największy problem to wyprzedzanie. Kiedy przesiadasz się z moto, z takim nadmiarem mocy, że spokojnie wykonujesz ten manewr, musisz dziesięć razy pomyśleć, czy jadący przed Tobą 80 na godzinę samochód, dasz radę wyprzedzić. Ponieważ była to wycieczka na cały dzień, nie ryzykowałem i robiłem to tylko w ostateczności. Udało się też parę razy przekroczyć 100, ale od razu mówię, tracimy przyjemność podróżowania.
 Czy jest to moto dla dwóch osób ? Kierowca odpowie, że się da, ale lepiej "ciągnie" w pojedynkę, pasażerka, hm odpowie, nie, ten kawałek siedzenia, nazywany miejscem dla pasażera, daje radę przez pierwsze 20 kilometrów. Później staje się nie do zniesienia. Nie dość, że mały, to jeszcze przenoszone wibracje, trzeba Aqulię kręcić dość wysoko, są nie do zniesienia. Ewidentnie położony na błotniku skrawek siedzenia, jest bardziej ozdobą, niż użytkowym dodatkiem. Zakładam jednak, że konstruktorzy nie przewidzieli pokonywania długich tras we dwoje.
 Wnioski. Do tej pory dziwiłem się, że ludzie decydują się na pokonywanie wielotysięcznych tras małolitrażowymi motocyklami. Zmieniłem zdanie, w pojedynkę, byłbym w stanie pokonać takie odległości bez problemu. Aqulia jest wygodna, dobrze się prowadzi i nade wszystko mało pali. We dwoje, tak, daje radę, ale bez przesadnych przebiegów i tylko wtedy kiedy mamy dużo czasu.



 Na koniec, porównanie z HD za 10 razy większą kasę, bezcenne.
LWG i do zobaczenia na trasie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz