wtorek, 13 września 2011

Weekend z przygodami

Z przygodami, o tak, ale o tym później. Piątek w pracy zapowiadał miłą przygodę już na ten dzień. Po powrocie z pracy, szybki obiadek i kurs na Kiezmark, a w drodze powrotnej przez Przegalinę, Świbno i Sobieszewo. Nazwałem sobie tą trasę nostalgicznym powrotem do przeszłości. Może nie tak daleko jak sięga stylizacja motocykla, nie mam tyle lat, ale na pewno do młodości, a nawet dzieciństwa.
  Pamiętam te miejsca, wybierałem się tam na ryby wielokrotnie. Spędzałem w tych okolicach nawet po parę dni. Świetne i wyraźne wspomnienia. A dlatego, że wyraźne to śmiem twierdzić, że w 70% jest to ten sam asfalt, te same drzewa, tyle że większe i ta sama infrastruktura. Ten sam prom w Świbnie, ta sama zapora w Przegalinie (teraz w przebudowie) i ten sam most pontonowy w Sobieszewie J Widoki fantastyczne. Przejazd nad brzegami Martwej Wisły coś wspaniałego, a aleja wśród drzew na odcinku Kiezmark – Przegalina coś fantastycznego. Teraz takich tras już nie ma, wszystko wycinają ze względów bezpieczeństwa. Może właśnie dlatego w dzisiejszej notce zdjęcia Black and White.

  Sobota, to spora jak dla nowicjusza trasa. Tczew, Starogard, Kaliska i trochę po mieście. W sumie ponad 200 kilometrów. Niestety troszkę wiało, coraz częściej myślę o szybie. Wydaje się, że to niezbędny zakup, aby móc wyjechać poza miasto i znosić dłuższe przeloty.
  No i nadszedł czas na przygodę. Niedziela piękna pogoda, ciepło, słonecznie, prawie bezwietrznie. Zdecydowanie wybrałem miasto, a to ze względu ograniczonego czasu i późnego wyjazdu z domu, w nocy była walka Adamka.
  Przelot przez miasto bardzo przyjemny, z paroma dziurami po drodze, które okazały się przyczyna „przygody”. Po powrocie pod dom odkryłem nie bez przerażenia, że nie mam tablicy rejestracyjnej. Po prostu się urwała. Sposób zamontowania fatalny, niestety nie obejdzie się chyba bez wiercenia tablicy. Wracając do tematu. Pierwsze co przeleciało przez głowę, gdzie to się mogło stać. Coś tam słyszałem, wsiadłem samochód i pojechałem, samochodem oczywiście. Przejechałem miejsce, prawdopodobnego urwania i nic. Odstawiłem samochód i przeszedłem ten kawałek jeszcze raz. Leżała tam taka biedna i samotna J Na szczęście nieprzejechana, a leżała około dwu godzin. Przygoda zakończyła się szczęśliwie i dlatego, że ją znalazłem, nie była przejechana i nie zatrzymała mnie policja J Teraz jest już na miejscu i można śmigać dalej.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz