Z
przygodami, o tak, ale o tym później. Piątek w pracy zapowiadał miłą
przygodę już na ten dzień. Po powrocie z pracy, szybki obiadek i kurs na
Kiezmark, a w drodze powrotnej przez Przegalinę, Świbno i Sobieszewo.
Nazwałem sobie tą trasę nostalgicznym powrotem do przeszłości. Może nie
tak daleko jak sięga stylizacja motocykla, nie mam tyle lat, ale na
pewno do młodości, a nawet dzieciństwa.
Pamiętam
te miejsca, wybierałem się tam na ryby wielokrotnie. Spędzałem w tych
okolicach nawet po parę dni. Świetne i wyraźne wspomnienia. A dlatego,
że wyraźne to śmiem twierdzić, że w 70% jest to ten sam asfalt, te same
drzewa, tyle że większe i ta sama infrastruktura. Ten sam prom w
Świbnie, ta sama zapora w Przegalinie (teraz w przebudowie) i ten sam
most pontonowy w Sobieszewie J
Widoki fantastyczne. Przejazd nad brzegami Martwej Wisły coś
wspaniałego, a aleja wśród drzew na odcinku Kiezmark – Przegalina coś
fantastycznego. Teraz takich tras już nie ma, wszystko wycinają ze
względów bezpieczeństwa. Może właśnie dlatego w dzisiejszej notce
zdjęcia Black and White.
Sobota,
to spora jak dla nowicjusza trasa. Tczew, Starogard, Kaliska i trochę
po mieście. W sumie ponad 200 kilometrów. Niestety troszkę wiało, coraz
częściej myślę o szybie. Wydaje się, że to niezbędny zakup, aby móc
wyjechać poza miasto i znosić dłuższe przeloty.
No
i nadszedł czas na przygodę. Niedziela piękna pogoda, ciepło,
słonecznie, prawie bezwietrznie. Zdecydowanie wybrałem miasto, a to ze
względu ograniczonego czasu i późnego wyjazdu z domu, w nocy była walka
Adamka.
Przelot
przez miasto bardzo przyjemny, z paroma dziurami po drodze, które
okazały się przyczyna „przygody”. Po powrocie pod dom odkryłem nie bez
przerażenia, że nie mam tablicy rejestracyjnej. Po prostu się urwała.
Sposób zamontowania fatalny, niestety nie obejdzie się chyba bez
wiercenia tablicy. Wracając do tematu. Pierwsze co przeleciało przez
głowę, gdzie to się mogło stać. Coś tam słyszałem, wsiadłem samochód i
pojechałem, samochodem oczywiście. Przejechałem miejsce, prawdopodobnego
urwania i nic. Odstawiłem samochód i przeszedłem ten kawałek jeszcze
raz. Leżała tam taka biedna i samotna J
Na szczęście nieprzejechana, a leżała około dwu godzin. Przygoda
zakończyła się szczęśliwie i dlatego, że ją znalazłem, nie była
przejechana i nie zatrzymała mnie policja J Teraz jest już na miejscu i można śmigać dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz