Tak
naprawdę, nie bez przyjemności, przygotowywałem się do tego wpisu.
Dzięki pięknej pogodzie codzienne dojazdy i powroty z pracy odbywałem za
pomocą Wiesi. Niestety stało się to kosztem żony, za co przepraszam,
która musiał korzystać z komunikacji miejskiej. Sprawę ułatwił fakt
posiadania przez młodego motoroweru i on także śmigał do szkoły czy na
treningi na dwu kółkach.
W
sumie przez ten tydzień uzbierało się około 500 kilometrów w godzinach
największego szczytu i późnymi wieczorami kiedy to jechałem, aby
eskortować młodego w czasie powrotów z treningów. A kończył tak późno,
bo w nagrodę trenował z seniorami.
Wracając
do tematu. Charakterystyka W 800 sprzyja jeździe po mieście. Jej
parametry, takie jak szerokość, jedyne 79 centymetrów, niewielka w sumie
masa około 200 kilo ułatwiają manewrowanie i przepychanie się w
miejskim gąszczu. Silnik oddaje moc równo i od samego dołu, co
gwarantuje dobrą dynamikę przy zmianie pasa czy potrzebie nagłego
przyspieszenia, nawet na zaniżonym biegu. Pozycja na siodle, także
powoduje, że widzimy bardzo dużo. W zasadzie wzrok sięga ponad dachami
osobówek czy niektórych Suv-ów. To charakterystyka bliska nakedów,
zresztą czytałem gdzieś takie porównanie „W 800 to taki old schoolowy
naked”. Oczywiście nie mogę się równać z Hornetem, bo i moc i
przyspieszenia nie takie. Z drugiej strony Wiesie łatwiej okiełznać.
Z
kilometra na kilometr rośnie też doświadczenie i lepsze wyczucie moto.
Co za tym idzie skracają się czasy przelotów z punktu A do punktu B.
Pierwsze dni to asekuracyjne przejazdy pomiędzy samochodami, wyczuwanie
odległości i zachowań innych kierowców. Ponieważ sam dużo jeżdżę w
puszce, wiem, że nie zawsze zobaczę motocyklistę, czy to przez zwykły
poranny „letarg” czy to dynamiczną sytuację na drodze. Podstawowa zasada
to jak zawsze na drodze, ograniczone zaufanie.
Największą
zaletą Wiesi w ruchu miejskim jest jej akceptacja przez kierowców. Ona
nie wzbudza agresji, po pierwsze jest cicha, nie dudni z rur jak chopery
i nie wyzwala wulkanicznych drgań wysokich obrotów ścigaczy. Tak wiem,
niektórzy motocykliści uważają, że jak będzie ich słychać to także
widać, mają prawo tak myśleć i pewnie w niektórych sytuacjach zdaje to
egzamin. Niestety pociąga to także za sobą niechęć kierowców samochodów.
Druga sprawa to wygląd motocykla, najczęściej mijany kierowca podnosi
kciuk do góry, lub z uznaniem kiwa głową.
Co
do samej techniki jazdy w korku. Staram się omijać nie wyprzedzać,
czyli jadę tylko wtedy kiedy samochody stoją, kiedy ruszają jadę równo z
nimi. Ta zasada powoduje, że nie jestem narażony na nagłe zmiany pasa,
czy też zwykłe chamstwo zajeżdżania drogi. W większości przypadków
kierowcy robią wole miejsce, choć zdarzają się odmieńcy. Jeśli jest
ciasno, na tyle, że pewnie bym przejechał, ale wzbudził niepewność u
kierowcy samochodu, w obawie o lusterka, czy lakier, odpuszczam i
czekam, aż ruszy. Za chwilę zawsze znajdzie się miejsce. Nic na siłę.
Podsumowując.
Wiesia idealnie nadaje się do miasta. Teraz już wiem, że to był dobry
wybór, przy założeniu, że będzie to także moto jako środek transportu w
godzinach szczytu. VN czy Shadow na pewno nie było by to tak łatwe i
przyjemne. No i najważniejsza zasada na drodze, zawsze ostrożnie i miło w
stosunku do innych użytkowników drogi. Zawsze dziękuję jak ktoś zrobi
mi kawałek wolnej drogi i nie staram się przepychać do granic
możliwości.
Szerokości nawet w mieście J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz