To
miał być weekend pełen nawiniętych kilometrów. Niestety sobota
zaskoczyła nie najlepszą aurą. To, że pochmurno, to nic, ale poranna
mgła, późniejsze mżawki i wiatr jakoś nie zachęcały do jazdy. Niedziela
to już inna bajka. Było ciepło, momentami słonecznie, a wiatr nie dawał
się we znaki.
Ponieważ umówiliśmy się z teściami na oglądanie wystawy
Oldtimerbazar na MTG, a młody miał mecz pojechaliśmy samochodem. Sama
wystawa, czy może targi, a może jednak bazar, przygotowane były co
najwyżej przeciętnie. Na zewnątrz hali można było kupić elementy i
akcesoria do starych motocykli, albo skompletowany, ale do renowacji
Dniepr z koszem. Wokół kręciło się wielu motocyklistów, którzy
wykorzystując pogodę i sam bazar zrobili sobie przy MTG miejsce
spotkania.
Tak naprawdę gdyby nie oni, impreza pewnie była by w moim
odczuciu jeszcze słabsza. No dobra, a co w środku? Płatność 12 zł. Niby
nie wiele, ale już po wyjściu z targów odczucie zupełnie inne.
Samochodów i motocykli niezbyt dużo. Można było oczywiście obejrzeć, a
nawet kupić Żaka, czy WSK. Najciekawsze były oczywiście klasyki Norton,
BSA, Indian czy stary Royal. Był też Peugot.
Hala była w części
wypełniona dzięki stoiskom producentów gadżetów, akcesoriów i ubrań dla
motocyklistów. Gdyby nie oni, było by pusto, a tak można było
prześledzić modę "crusierową" począwszy od kurtek i spodni, poprzez
buty, dalej paski, ozdobniki naszywki itd ... Była też cała galanteria
zarówno skórzana jaki i chromowana. Ciężko jednak było znaleźć cokolwiek
nadającego się do "europejskiej klasyki", wszystko z ćwiekami i
frędzelkami, z domieszką amerykańskich orzełków, niestety to nie mój
styl.
Udało mi się natomiast znaleźć producenta, który robi proste,
bez dodatków sakwy o optymalnej do W 800 wielkości. Udało się też
znaleźć dla żony ładne i świetnie wymodelowane buty.
Najbardziej
podobało mi się stoisko na którym sprzedawano gotowe, wycięte już gąbki
oraz obszycia do starych motocykli. Na tym samym stoisku można było
kupić zamienniki do najczęściej zużywających się części. Super sprawa
dla amatorów klasycznych maszyn.
Wróciliśmy do domu ok 17 i od razu
wraz z żoną wsiedliśmy na moto. Objazdówka po trójmieście w otoczeniu
powietrza o temperaturze 13 stopni było bardzo przyjemne. W sumie 50
kilometrów bez celu ale z radością. Po powrocie, ustalamy, że rano
jedziemy do pracy na motocyklu.
Jak postanowione tak się stało, mimo, że padało. Hmm , wieczorem czyszczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz