poniedziałek, 31 października 2011

Oldtimerbazar

To miał być weekend pełen nawiniętych kilometrów. Niestety sobota zaskoczyła nie najlepszą aurą. To, że pochmurno, to nic, ale poranna mgła, późniejsze mżawki i wiatr jakoś nie zachęcały do jazdy. Niedziela to już inna bajka. Było ciepło, momentami słonecznie, a wiatr nie dawał się we znaki.
Ponieważ umówiliśmy się z teściami na oglądanie wystawy Oldtimerbazar na MTG, a młody miał mecz pojechaliśmy samochodem. Sama wystawa, czy może targi, a może jednak bazar, przygotowane były co najwyżej przeciętnie. Na zewnątrz hali można było kupić elementy i akcesoria do starych motocykli, albo skompletowany, ale do renowacji Dniepr z koszem. Wokół kręciło się wielu motocyklistów, którzy wykorzystując pogodę i sam bazar zrobili sobie przy MTG miejsce spotkania.
Tak naprawdę gdyby nie oni, impreza pewnie była by w moim odczuciu jeszcze słabsza. No dobra, a co w środku? Płatność 12 zł. Niby nie wiele, ale już po wyjściu z targów odczucie zupełnie inne. Samochodów i motocykli niezbyt dużo. Można było oczywiście obejrzeć, a nawet kupić Żaka, czy WSK. Najciekawsze były oczywiście klasyki Norton, BSA, Indian czy stary Royal. Był też Peugot.
Hala była w części wypełniona dzięki stoiskom producentów gadżetów, akcesoriów i ubrań dla motocyklistów. Gdyby nie oni, było by pusto, a tak można było prześledzić modę "crusierową" począwszy od kurtek i spodni, poprzez buty, dalej paski, ozdobniki naszywki itd ... Była też cała galanteria zarówno skórzana jaki i chromowana. Ciężko jednak było znaleźć cokolwiek nadającego się do "europejskiej klasyki", wszystko z ćwiekami i frędzelkami, z domieszką amerykańskich orzełków, niestety to nie mój styl.
Udało mi się natomiast znaleźć producenta, który robi proste, bez dodatków sakwy o optymalnej do W 800 wielkości. Udało się też znaleźć dla żony ładne i świetnie wymodelowane buty.
Najbardziej podobało mi się stoisko na którym sprzedawano gotowe, wycięte już gąbki oraz obszycia do starych motocykli. Na tym samym stoisku można było kupić zamienniki do najczęściej zużywających się części. Super sprawa dla amatorów klasycznych maszyn.
Wróciliśmy do domu ok 17 i od razu wraz z żoną wsiedliśmy na moto. Objazdówka po trójmieście w otoczeniu powietrza o temperaturze 13 stopni było bardzo przyjemne. W sumie 50 kilometrów bez celu ale z radością. Po powrocie, ustalamy, że rano jedziemy do pracy na motocyklu.
Jak postanowione tak się stało, mimo, że padało. Hmm , wieczorem czyszczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz