środa, 17 sierpnia 2011

Dzień pierwszy ..

  .... to już dziś :) Wróciliśmy z urlopu. Jedziemy z żoną odebrać dokumentację od mojej "Wiesi", tak nazywają potocznie Kawasaki W 800.
To mój pierwszy motocykl. Sam nie wiem jak do tego doszło, mam już 36 lat i nagle zapragnąłem mieć moto ... Poszedłem na kurs, zdałem egzamin i zacząłem poszukiwania motocykla.
Z założenia miał to być motocykl niewielki, o małej pojemności i łatwy w prowadzeniu. Są dwie szkoły, zdroworozsądkowa i koleżeńska. Pierwsza mówi, kup małe moto i ucz się jeździć, druga kupuj moto docelowe i jedź. W czasie całych poszukiwań przyświecała mi pierwsza. Poszukiwania zacząłem od "małolitrażówek" dostępnych na rynku.
Zdziwienie ogromne, nowe ćwierćlitrówki kosztują prawie tyle samo co sześćsetki. Wyjątek CBR250R - no to jadę się przymierzyć. Wsiadam, małe, niskie ale wygodne. Koleś z salonu mówi mi, że to będzie za mało, o pojawia się druga szkoła, proponuje CBF 600 N. Wsiadam, super, zero uczucia dużej masy ( Wy też to mieliście, strach przed masą po kursowych Honadch i Yamahah ?), wszystko wydaje się ok. Właściwie zapada decyzja .....
Po paru dniach jedziemy do teścia, ma VTX 1300, zasiadam za sterami, mówi żebym sobie ruszył, puszczam sprzęgło, bez gazu, jedzie, ale fajnie. Nie kupuj niczego małego, może nie od razu 1300 ale zapomnij o 250, moc musisz czuć. Kolejna lekcja szkoły numer dwa :)
W ostatnim tygodniu przed urlopem jedziemy z żoną zweryfikować wybór CBF'a (teść mówi, że nie robi to na nim wrażenia, lubi crusiery, nie dziwie mu się, ale przecież to ma być moje moto). Wpadamy do harleya, oglądamy Sportstera, niby fajny, ładny ale uczucie masy uciekającej spod tyłka jakoś mnie zniechęca. Jedziemy obejrzeć "używki" stoi tam piękny Triumph America. To mi się podoba, klasyka, ale z możliwością przejechania się po mieście. Podnóżki wysoko no i ten wygląd, coś pięknego. Moto trzy letnie, przywiezione z wysp. Niestety coś mi się nie podoba, z bliska wygląda jakby miał 10 lat, wyspiarska pogoda zrobiła swoje :(
Jedziemy dalej do Kawasaki, tam przymierzałem się do Vulcana 900, było nieźle, a cena też dobra. Wchodzimy do salonu a tam:

Kawasaki W 800 ...... no i ugotowany. Czytałem o nim, wiedziałem, że jest, ale na żywo, rewelacja. Siadam, testowego nie mają, masa, pozycja, uczucie komfortu wszystko jest ok. No i to jak wygląda. To jest to !!!. Pod wpływem emocji wpłacam zaliczkę, on będzie mój .....
No i dziś ma być. Jak widać wygrała szkoła numer dwa. Zobaczymy jak zacznie się ta przygoda i czy nie przesadziłem, ale z tego co już wiem, jest to motocykl polecany na innych rynkach dla nowicjuszy i powracających do motocykla. Oby mieli rację :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz