środa, 31 sierpnia 2011

Deszcze niespokojne...

…. tak właśnie wygląda ten tydzień. Mamy już środę, siedzę w pracy słońce, czasami za chmurami, czasami nie. Wychodzę z pracy i … pada.  I tak codziennie. Ale w poniedziałek postanowiłem, świadomie i nieprzymuszony, wybrać się na małą przejażdżkę. Deszcz co prawda przestał padać ale było bardzo mokro. Już w czasie samej jazdy oczywiście popadało.
      Dlaczego piszę świadomie, no właśnie dlatego, że chciałem poćwiczyć jazdę po mokrej nawierzchni. To co jest w miarę proste i przyjemne w samochodzie nie koniecznie jest takie na motocyklu. W czasie kursu miałem jedną jazdę w czasie deszczu, ale w porównaniu z tym co spotkało mnie w poniedziałkowy wieczór to „mały pikuś”.
       Już po około 500 metrach okazało się, że brak wycieraczek w czasie padającego deszczu i sporych ciemności (Gdańsk jest teraz wielkim placem budowy i sporo z oświetlenia miejskiego nie działa) jest dość istotnym problemem. Rozmazujące się kształty wraz z odblaskiem pojazdów z naprzeciwka ukazały świat w innych barwach i to nie do końca różowych.
      Cóż, torba jechać dalej. Obrałem dość standardową i znaną trasę, Kartuska, Podwale, Marynarki Polskiej, Uczniowska, Hallera i z powrotem. I tu zaskoczenie, zmiana organizacji ruchu w Brzeźnie. Z Uczniowskiej zjeżdżamy w prawo w kawałek Gdańskiej, który był do tej pory jednokierunkowy. Chwila, przecież jak ktoś będzie jechał na pamięć to wjadę prosto na niego J No dobra jadę dalej, czujny, przecież może być tak naprawdę. Stan tego odcinka fatalny, wpadam w jakąś dziurę pełną wody, pierwszy raz jadę w tą stronę na tym odcinku, moto wypada z rytmu. Utrzymuję tor jazdy bez panicznych ruchów.
      Następna niespodzianka to koleina. Cały czas staram się omijać wszystko co malowane na jezdni. Niestety koleina naprowadza mnie na świeżo malowaną strzałkę, efekt murowany, uślizg tylnego koła. Nie dodaję gazu nie hamuję, choć to może być pierwsza reakcja, koło znajduje lepszą przyczepność i moto wraca na właściwy tor jazdy. Ostatnia przygoda to spływający wraz  z wodą piasek. Uślizgi co chwila, na szczęście jadę w miarę wolno i szczęśliwie dojeżdżam do domu.
       Cała wyprawa to około 40 minut walki z brudną szybką i ciągłe skupienie na trasie i zachowaniu motocykla. Bardzo dobra lekcja, nawet biorąc pod uwagę dwu godzinne czyszczenie Wiesi J  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz