….
tak właśnie wygląda ten tydzień. Mamy już środę, siedzę w pracy słońce,
czasami za chmurami, czasami nie. Wychodzę z pracy i … pada. I
tak codziennie. Ale w poniedziałek postanowiłem, świadomie i
nieprzymuszony, wybrać się na małą przejażdżkę. Deszcz co prawda
przestał padać ale było bardzo mokro. Już w czasie samej jazdy
oczywiście popadało.
Dlaczego
piszę świadomie, no właśnie dlatego, że chciałem poćwiczyć jazdę po
mokrej nawierzchni. To co jest w miarę proste i przyjemne w samochodzie
nie koniecznie jest takie na motocyklu. W czasie kursu miałem jedną
jazdę w czasie deszczu, ale w porównaniu z tym co spotkało mnie w
poniedziałkowy wieczór to „mały pikuś”.
Już
po około 500 metrach okazało się, że brak wycieraczek w czasie
padającego deszczu i sporych ciemności (Gdańsk jest teraz wielkim placem
budowy i sporo z oświetlenia miejskiego nie działa) jest dość istotnym
problemem. Rozmazujące się kształty wraz z odblaskiem pojazdów z
naprzeciwka ukazały świat w innych barwach i to nie do końca różowych.
Cóż,
torba jechać dalej. Obrałem dość standardową i znaną trasę, Kartuska,
Podwale, Marynarki Polskiej, Uczniowska, Hallera i z powrotem. I tu
zaskoczenie, zmiana organizacji ruchu w Brzeźnie. Z Uczniowskiej
zjeżdżamy w prawo w kawałek Gdańskiej, który był do tej pory
jednokierunkowy. Chwila, przecież jak ktoś będzie jechał na pamięć to
wjadę prosto na niego J
No dobra jadę dalej, czujny, przecież może być tak naprawdę. Stan tego
odcinka fatalny, wpadam w jakąś dziurę pełną wody, pierwszy raz jadę w
tą stronę na tym odcinku, moto wypada z rytmu. Utrzymuję tor jazdy bez
panicznych ruchów.
Następna
niespodzianka to koleina. Cały czas staram się omijać wszystko co
malowane na jezdni. Niestety koleina naprowadza mnie na świeżo malowaną
strzałkę, efekt murowany, uślizg tylnego koła. Nie dodaję gazu nie
hamuję, choć to może być pierwsza reakcja, koło znajduje lepszą
przyczepność i moto wraca na właściwy tor jazdy. Ostatnia przygoda to
spływający wraz z wodą piasek. Uślizgi co chwila, na szczęście jadę w miarę wolno i szczęśliwie dojeżdżam do domu.
Cała
wyprawa to około 40 minut walki z brudną szybką i ciągłe skupienie na
trasie i zachowaniu motocykla. Bardzo dobra lekcja, nawet biorąc pod
uwagę dwu godzinne czyszczenie Wiesi J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz