czwartek, 18 sierpnia 2011

.... dzień pierwszy cd ....

Wszystko się udało, ale dużo się działo. Najpierw jedziemy po dokumenty, później do Urzędu Miasta, rejestrujemy. Ubezpieczamy, na chwilę do domu, złapać oddech wypić kawę, wiecie jak fajnie jest w urzędach :)
Sąsiedzi jadą ze nami po odbiór, dziękuję im bardzo, przecież jeśli miałbym jechać w całym tym pancerzyku komunikacją miejską to bym się chyba ugotował :) I tu dochodzimy do jedynie słusznej szkoły, jeździmy tylko w odpowiednim ubraniu. Nie słuchajcie i nie podpatrujcie chłopców w krótkich spodenkach i adidaskach, to co mamy na sobie to jedyna "karoseria". Przy okazji chciałbym podziękować sprzedawcy ze znanego sklepu dla motocyklistów, miły Pan nie wciskał mi najdroższych ciuszków, bardziej skupił się na ich uniwersalności i wygodzie. Powtórzę jego słowa, może nie dokładnie, "pojeździsz sezon, zobaczysz czego chcesz i w czym chciałbyś jeździć".
Wracam do tematu :) Podbijamy kartę gwarancyjną, przykręcamy tablice i zaczynamy szkolenie z obsługi.

Szkolenie treściwe, przekazujące wszystkie niezbędne i podstawowe elementy obsługi motocykla. I tak połowy nie pamiętam, poczytam instrukcję, stres a może i ciężki dzień od rana dają się we znaki.
Pierwsza jazda. Teraz mam wrócić swoim już sprzętem do domu. Muszę przejechać przez całe centrum w szczycie. W sumie ok 15 kilometrów przez miasto. Pierwsze odpalenie, wcześniej oczywiście wyniesione z kursu nawyki, sprawdzam hamulce, światła i ustawiam lusterka. Jedynka, elegancko, parę razy ruszam i zatrzymuję się żeby wyczuć sprzęgło i hamulce. No to jazda w miejską dżunglę. Pierwsze 200 metrów i stres mija, wszystko odpuszcza, ten motocykl działa jak cudowny lek :) Biegi wchodzą idealnie, łatwo panuejmy nad oddawaną mocą, poprostu bajka. Mam uczucie jakbym jeździł na nim już dobre parę dni. A może to tylko efekt "podniecenia" :)
Dojeżdżam pod dom bez niespodzianek, czy nieprzyjemnych zdarzeń. Chwila odpoczynku, rodzinka i sąsiedzi oglądają sprzęt. Podoba się. No nie może być inaczej :) Ubrano włóż i dalej w trasę. Nie mogę nie chcieć jechać dalej, do zmroku jeszcze 2 godziny nie pada więc jadę.

Kiedy ruszam, nawet nie myślę gdzie pojadę, okazuje się, że podświadomie obieram kierunek do szkoły jazdy "Sokół", przy okazji dzięki dla Tomka i Maćka za dobre przygotowanie do egzaminu, polecam. Udało się są obaj. Moto się podoba i widać, a wiedząc jacy to zapaleńcy i entuzjaści motocyklowi ich zdanie ma dla mnie duże znaczenie.
Kolejny cel podróży nasuwa się jak poprzedni, intuicyjnie pędzę pokazać sprzęt mamie. Widać, że się boi o mnie, ale cieszy się ze mną i stara się tego nie pokazywać. W sumie dzień pierwszy kończę z 50 kilometrami na liczniku jazdy po miejskiej dżungli. Dziś wypad za miasto....
Na koniec "Wiesia" i ja :

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz