wtorek, 26 listopada 2013

Święto Niepodległości.

Jak to się mówi, Polska wolny kraj i każdy spędza to święto wedle uznania. Jedni idą się pobić z policją inni na spacer z Prezydentem RP. Najważniejsze jednak, aby pamiętać i szanować istotne dla nas daty, choć ta akurat nie do końca wpisuje się w samo święto, chociaż jest blisko :)
Dla nas, już od wielu lat w ten dzień jest tylko jedna opcja ... "Parada Niepodległości". Zanim staliśmy się właścicielami moto, chadzaliśmy na piechotkę. Teraz już drugi raz wybraliśmy się na Wiesi.
Do samego końca zastanawialiśmy się czy jechać, pogoda nie zapowiadała się zbyt ciekawie, a nad ranem nawet popadało. Decyzja zapadała i wyjechaliśmy pod Stację DeLuxe, gdzie byliśmy umówieni ze znajomymi. Pierwsze odczucia pozytywne, ciepłe ubranie i niezbyt duże tempo więc było ok. Zgarnęliśmy brygadę i prosto na miejsce zbiórki. Najgorsze w tym wszystkim to to, że trzeba prawie godzinę czekać zanim parada ruszy, a trzeba być wcześniej, żeby dojechać na czoło parady, gdzie zawsze są motocykle. Ta godzina odbiła się niestety na komforcie termicznym, a najbardziej dała się we znaki w czasie powrotu do domu.
Czas oczekiwania spędziliśmy na pogadankach, poznaniu nowych ludzi, a moja żona na robieniu "portretów koni" :)

Sama parada w tym roku była krótka, natomiast na Targu Węglowym organizacja o niebo lepsza niż w zeszłym roku. Wszystko ładnie porozdzielane, zaplanowane miejsce dla samochodów i miejsc gdzie wystawiali się odtwarzający życie z dawnych lat. Bardzo duża liczba osób biorących udział w paradzie to duży plus, oby ta tradycja rozwijała się jak najbardziej. I najważniejsze, było spokojnie.


To chyba ostatnia przygoda w tym roku. W zasadzie są jeszcze motomikołaje, ale w tym roku w fatalnym terminie i niezbyt zachęcającej atmosferze. Na szczęście 8 grudnia moto3miasto organizuje własną imprezę mikołajkową i nawet jeśli nie będę w niej uczestniczył czynnie, to na pewno ją wesprę i Was do tego zachęcam, gdyby ktoś nie znał adresu : http://www.moto3miasto.pl/portal.php

Wiesia już zatankowana pod korek i czeka na dokładne czyszczenie i smarowanie, ponieważ minęła już gwarancja czas też na małe mody, tym razem mechaniczne, aby na wiosnę miała ciut więcej wigoru i charakteru. Ale o tym wszystkim na pewno Was poinformuję :)
LWG

 

czwartek, 21 listopada 2013

Szopa u Piotra, czyli wszystko dla Cafe maniaka :)

Witajcie
Październik to miesiąc dla mnie nieistotny z punktu widzenia motocyklisty. Ponieważ był to już trzeci październik jak motocyklisty wiem co mówię. Najczęściej pada ( w tym roku wyjątkowo nie), robi się ciemno i zimno, a ilość przejechanych na moto kilometrów drastycznie spada. Wyjazdy ograniczają się do przewietrzenia moto i ciuchów i krótkich wypadów w niezbyt odległe zakątki Trójmiasta. Są oczywiście i tacy, którzy śmigają nadal, dla mnie to już nie jest przyjemne. To najsmutniejszy miesiąc, gdzie powoli żegnam się z moto i przygotowuję do zimowania.
Ale, tym razem na początku października udało się zorganizować jeszcze jeden wypadzik z ekipą cafe 3 miasto. Darek polecił nam miejsce wprost wymarzone dla każdego wielbiciela motocykli. Szopa u Piotra bo tak to miejsce nazywamy, znajduje się pomiędzy Tczewem na Starogardem Gdańskim (dokładnego miejsca nie podam, ale gdy ktoś chciał się wybrać niech się komunikuje ze mną). Miejsce z tych " na końcu świata". Przejazd dobrych parę kilometrów przez lasy, co akurat fantastycznie urozmaiciło wyjazd.
No dobra ale od początku. W ostatni wrześniowy weekend umówiliśmy się, że odwiedzimy Piotra. Darek miał zorganizować spotkanie, tak na 11, bo rano przecież już zimno. Stanęło na tym, że mamy być na 10 w niedzielę na miejscu, więc wyjazd 8:30 spod DeLuxe, a to przecież jesienią prawie środek nocy :)
W sumie na starcie stawiło się 5 maszyn, a w Pruszczu dołączyła kolejna dwójka. I tak siedmiu wspaniałych pomknęło w nieznane (drogę znał tylko Darek). Było zimno, ale trasa pusta i jechało się w miarę ok, tempo typowo wypoczynkowo-turystyczne, czyli zgodnie z przepisami. Maszyny, dwa W 800, Truxton, GL 1000, piękna cafe XV i dwa Hornety. Zjazd z głównej trasy nie zapowiadał tego co czekało za chwilę. Droga wiodła przez las, mimo dość twardej nawierzchni, zakręty i niektóre proste, to "ruchome piaski", nie był to łatwy odcinek, szczególnie dla XV na szerokim kapciu. Prędkości spadły zdecydowanie, na szczęście W ma głęboki bieżnik, no i przydały się lekcje na crossie u Tomka :)
Cali i szczęśliwi dotarliśmy pod domostwo. To nie była szopa, lecz przerobione hale rolnicze na trzy spore garaże, wypełnione po brzegi motocyklami i motorowerami, o przekroju lat produkcji 1950 - 2011, z czego zdecydowana większość to lata 70 i 80. Stan techniczny większości nazwałbym złomem, ale gdyby złożyć z tego coś sensownego, wyszłoby sporo prawie nowych maszyn. Oczy świeciły się każdemu z nas, każdy znalazł coś dla siebie, ale zakup tego dnia był tylko jeden, Maciek kupił starego Komara.
Są w tej "szopie" sprzęty warte sporo kasy, między innymi CB750 0, czyli pierwsza wersja na szprychowanych kołach, ale też taki właśnie Komar. Poniżej parę sprzętów, które nas oczarowały:

   GPZ 900R - Pamiętacie TopGun, no to właśnie tam śmigał na nim Tom. Wygląd zewnętrzny to po prostu bajka, sprzęt jakby wyjechał z salonu. Nie pamiętam ile miał przejechane, ale to naprawdę było niewiele. Niestety moto od nastu lat po prostu stało w suchym i ciepłym pomieszczeniu. Mechanicznie jedna wielka niewiadoma, bak cały zardzewiały od środka. Natomiast gdybym miał duży salon już stałby w nim jako eksponat.

 BMW R60/5 - cudo z patentem prędkościomierza i obrotomierza w lampie.

Honda CB 750 - takich było kilka :)

No i faworyt Szymona i mój Ducati 750 ss - na chodzie, świetnie utrzymany i w dobrej cenie. Gdyby mieć tylko gdzie go trzymać :)

W sumie spędziliśmy tam trzy godziny, a i tak obejrzeliśmy niewielką część kolekcji, uzupełnioną o ciuchy, kaski i ..... rowery, kolejna pasja właściciela. Ponieważ co chwila pojawiają się i znikają sprzęty, na pewno odwiedzę to miejsce jeszcze nie raz.
Wracaliśmy z tego miejsca zaczarowani, obraliśmy trasę przez Pelplin i Starogard, po drodze zatrzymując się na obiad i rozmów o tym co zobaczyliśmy i co byśmy z tym zrobili nie było końca. Wspaniała wycieczka, która niestety może w przyszłości przynieść dziury w budżecie domowym :) 

LWG

środa, 13 listopada 2013

Nowa kolekcja Kawasaki "Prawie jak Triumph"

Kawasaki wprowadza nową kolekcję ciuszków. W końcu dostrzegli potencjalny rynek tzw. vintage.
Pojawiło się dość sporo tego typu koszulek, koszul czy t-shirt'ów. W tytule prawie jak Triumph, ale trochę jeszcze brakuje.
Fajnie, że kolekcja reklamowana jest wraz z W 800, choć pasuje także do klimatu Zephyra. Poniżej parę fotek z kampanii promocyjnej. Cała kolekcja dostępna już na stronie Kawasaki.









Przy okazji nowe malowanie W na 2014 rok:
I nowe malowanie Special Edition:
Jak Wam się podobają ?