poniedziałek, 11 sierpnia 2014

CX mod, krótka przesiadka oraz o przygotowaniach do imprezy

 Tak jak obiecałem, postaram się przybliżyć sposób naprawy cieknącej reperaturki pompy wody w Hondzie CX. Dużo się na ten temat pisze, wbrew pozorom CX jest popularnym motocyklem klasycznym a także wybieranym na różnego rodzaju przeróbek, czy to cafe, czy brat. Wersja standardowa nadaje się do tego idealnie, wersja custom na bobera. Wracając do cieknącej pompy wody. Przyczyną jest wada konstrukcji, celowo nie piszę konstrukcyjna, bo mimo wielu lat produkcji CX'a w różnych wersjach nie wprowadzono w tym elemencie zmian. Chodzi o uszczelnienie pompy wody na wałku rozrządu. Miejsce średnio trafione i chyba nie do końca przemyślane, także pod względem wymiany.
 Żeby owo cudo naprawić, wedle zasad sztuki, powinniśmy silnik wyjąć z ramy, wybić "kapsel" reperaturki, który wbić możemy bez problemu bez demontażu silnika, a jedynie rozkręcając pompę wody. Możemy zamontować, no właśnie nie do końca. Kiedyś mogliśmy, teraz niestety nie jest to łatwa sztuka.Wszystkie zestawy naprawcze od wielu lat mają większą średnicę o 0,5 milimetra. Niby niewiele, ale bez dokładnego narzędzia, albo mega wprawy będzie ciężko. Spotkałem się już nawet z projektem (działającym) specjalistycznej prasy do montażu "kapsla".
 No cóż, w moim przypadku nie wchodziło w grę wyciąganie silnika, nie było ani miejsca ani czasu. Musiałem szukać dalej. Trafiłem na dość profesjonalnie przygotowany dokument w języku angielskim. Potwierdził on moje przypuszczenie, że najprościej, będzie odklejony od kapsla zestaw uszczelniający po prostu ponownie przykleić. Trzeba wykorzystać stary, albo jeśli jest bardzo spracowany, nowy element zestawu. My wykorzystaliśmy stary, po pierwsze, dlatego, że rozwiązanie dla Pawła było wątpliwe, po drugie po to, żeby mieć jeszcze szansę w razie czego :) Operacja jest prosta, dokładnie oczyścić i odtłuścić obie powierzchnie, dać mgiełkę silikonu i dokładnie spasować. Co ciekawe, po odpaleniu ciekł, po rozgrzaniu przestał. Teraz raz na jakiś czas puści kropelkę. Patent prosty i na czas, do momentu możliwego wyciągnięcia silnika, do przebolenia, nawet kosztem paru kropel ubytku płynu chłodniczego.
 Co kiedy wyjmiemy silnik? Albo rozwiercamy otwór na osłonę o te 0,5 mm, albo ryzykujemy i delikatnie i z wyczuciem wciskamy jak jest. Jeśli już rozwiercać to w profesjonalnym zakładzie, aby nie zgubić osiowości otworu, a jeśli wciskamy, to liczmy się z tym, że zmarnujemy parę zestawów. Są tacy, którzy dają radę i jak ich znacie poproście o pomoc :)
 Oczywiście naprawienie jednego, nie oznaczało, że sobie polatam. W czasie rozbrajania pompy, musieliśmy rozmontować znaczną część układu chłodniczego, między innymi rurkę wchodzącą w blok silnika, którą uszczelniał oring. Niestety całkowicie zużyty. Dostałem od Darka nowy, specjalnie dorabiany, ale do CX 500, niby pasował, ale na pierwszej jeździe wydmuchało drania. Cóż było robić? Zamawiamy oryginał z Hondy. Jedyny oring w całym układzie, który ma nietypowy kształt, przez co kosztował 30 PLN i dwa tygodnie czekania. No ale ....





... w końcu ruszył i śmiga. Jak na razie jako główny środek transportu. Jutro pewnie go odstawię, żeby się nie przemęczał i poczekał do dalszych prac. Wiesia wraca na drogi :)

 Co do imprezy. 30 sierpnia zbliża się wielkimi krokami. Niecałe trzy tygodnie a przed nami sporo pracy. Dogrywamy szczegóły i wiemy już, że to nie taka prosta sprawa. Chcemy aby wyszło profesjonalnie i robimy aby tak wyszło. Udało nam się zebrać sporą grupę partnerów i wystawców, przez co mamy zamiar urozmaicić czas na wspólnej zabawie. Cały czas mamy wolne miejsca w samym treningu więc zapraszam do rejestracji, wszystkie informacje na http://crcp.pl/crcp/Home.html 




LWG i do zobaczenia w Pruszczu Gdańskim

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Urlopowanie bez moto, CX uruchomiony i trzecie spotkanie rocersów w depresji

 Witajcie po dość długim czasie. Nie było czasu, okazji i weny, żeby coś skrobnąć. Teraz nadchodzi moment tak długiego rozbratu z blogiem, że tematów cała masa :)
 No to lecimy. Urlopik, już nie pamiętam co to, leci drugi tydzień po powrocie, więc wraca rutyna i tematy poza pracowe realizuje się popołudniami i w weekendy. Na szczęście wieczory jeszcze długie i ciepłe, więc nie jest źle. Ale wracamy do urlopu. Pierwszy tydzień spędzony w domu i na trasach wokół komina. Trochę kilometrów się nawinęło mykając to tu to tam. Była też podróż zakupowa, ale mam nadzieję, że żona pochwali się na naszym drugim blogu. Z każdym dniem tego tygodnia oddalała się wizja wyjazdu na Wiesi w zaplanowaną podróż. Powody były trzy, po pierwsze mega upały, które miały nawiedzić Polskę oraz ulewne deszcze, występujące na terenach, które były naszym celem. Niestety, a może stety prognozy sprawdziły się w 100 %. W dzień wyjazdu w Biskupinie i Gnieźnie + 30 w cieniu, poznań 33 w cieniu, a Wrocław w dniu powrotu 35. W takim upale na motocyklu da się jechać, ale zwiedzanie czegokolwiek, bez przebrania nie wchodziło w grę. Natomiast czwartek i piątek chłodne, z opadami deszczy. W czwartek w okolicach Wrocka padło chyba cały dzień. Podróżowanie samochodem i zwiedzanie w upale nie należało do przyjemnych, co by to się z nami działo gdybyśmy zwiedzali w skórach :)
 Wyjazd nie do końca jednak nie motocyklowy. W Gnieźnie spotkanie z Andrzejem i jego rodziną. Fajnie było się zobaczyć, tym bardziej, że Andrzeja nie było w Sąsiecznie, a z Beatą nie widzieliśmy się ponad rok. Była masa tematów i wspomnień, planów na przyszłość i dużo dobrego jedzenia. Do tego w moment wyjęliśmy zwężkę w air boxie u Andrzeja, miał dać znać jak po tym zabiegu sprawuje się moto, ale milczy :) Andrzeju i Beato jeszcze raz dziękujemy za gościnę.
 W Poznaniu nocne życie pokazał nam Michał. Nie dość, że wskazał właściwą knajpę, to jeszcze w środku nocy zabrał nas na kiełbaski z Nyski, dla młodszych, to taki samochód dostawczy, a właściwie wielofunkcyjny (były też radiowozy). Kiełbaski rewelacja, oranżada jak za dawnych lat. Sporo godzin spędzonych na rozmowie z Michałem, na tematy CRCP i parę fajnych pomysłów, które lada moment wejdą w życie.
 Chojnów, okolice Wrocławia to nasz najdłuższy przystanek i też motocyklowy. Paweł kupił Fazera i tematy pojawiały się same. Począwszy od obsługi, konserwacji a skończywszy na wyprawie do Drezna po kask, oczywiście przy okazji, bo główny cel to zwiedzanie miasta. Rewelacyjnego zresztą. Nie w temacie motocyklowym, ale filmik zamieszczę :

Ostatnim etapem, a jakże także motocyklowym, była sobotnia wyprawa do Wrocławia na Kustom Konwent. Oprócz samej imprezy, zacnie zorganizowanej w niesamowicie klimatycznym Browarze Mieszczańskim, poznaliśmy organizatora, z którym byłem umówiony przez facebooka. Wymiana doświadczeń i chwila rozmowy pokazały mi jak wygląda komercyjny rynek takich imprez i jak daleko jest pomorze w dziedzinie motocyklowego show. I nie chodzi tu o jakość imprez, bo nasz tez była dobra, ale o całe środowisko, ilość customowych motocykli, które się pojawiły i klimat sprzyjający takim imprezom. Sklecę niedługo jakiś filmik z konwentu i na pewno się pojawi na blogu.  No i tak właśnie minął urlop i wyjazd, niby samochodem, ale w każdym miejscu z motocyklowym akcentem. To kolejny dowód na to, że działanie w które się zaangażowałem przynosi wymierne korzyści, nade wszystko towarzyskie.   Powrót do rzeczywistości to parę tematów, w szczególności przygotowania do imprezy Cafe Racer Sprint and Air Show. Przez tydzień nic nie dało się zrobić, więc tematy się nagromadziły. Sporo już mamy załatwione i mamy nadzieję na udany event. Na razie plakat:
 A już niedługo reszta szczegółów i atrakcji.  Teraz trochę o Hondzie. Stoi już w domu. Przed wyjazdem zamówiłem jeden oring, którego brakowało nam do ukończenia dzieła. Teraz CX śmiga jak szalony, czekam na możliwość przejechania dłuższej trasy, może już niebawem :) W osobnym wpisie postaram się opisać mod, na reperaturkę pompy wody, temat dla właścicieli CX'ów znany na pewno.  
 Ostatni weekend natomiast spędziliśmy pod patronatem forum internetowego caferacer.com.pl. Chłopaki zapraszali mnie już rok temu, ale nie mogliśmy z żoną się wybrać, nie pamiętam już dlaczego, ale kolidowały nam terminy. Tym razem jednak udało się, no może nie do końca, bo mieliśmy spędzić razem cały weekend, ale udało się w sobotnie popołudnie, poprzez środek nocy i niedzielne przedpołudnie. Nie udało się niestety zostać na całą noc, ale poprawimy się za rok. Spotkanie z chłopakami, którzy, można rzec rozpoczynali modę rockersową w naszym kraju uznajemy za bardzo dobre i dziękujemy za zaproszenie. W oczekiwaniu na kolejne "Spotkanie rockersów w depresji" pozostaje wspominać, a dzięki ruchomym obrazom będzie łatwiej :
LWG i do zobaczenia na drodze.